Niedziele zawsze były u nas dniami bez obowiązków, dniami dla rodzinny. Oboje z Mężem wynieśliśmy taką zasadę z domów rodzinnych. Teraz chcemy ją przekazać Córce. Niezależnie od tego czy możemy ten dzień spędzić na łonie natury czy też nie, ma być rodzinnie i ciekawie.
Dzisiejsza niedziela zaczęła się jak zwykle od piżamowych zabaw do godziny 10. Później było telefoniczne odśpiewywanie "Sto lat..." wujkowi M. i zaproszenie na torcika i kawkę. Jupi!!! Obie z Paulą już nie gorączkujemy, więc postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia.
Jak idziemy na urodziny to trzeba koniecznie zrobić laurkę.
Niestety po obiedzie Paula znowu miała stan podgorączkowy, więc wizytę należało odwołać :-(
Najbardziej przykro z tego powodu było właśnie Jej. Tak bardzo cieszyła się na to wyjście z domu. Co zrobić? Jak najszybciej zagadać i zainteresować czymś innym. No to Tata wyciągnął gitarę i zaczął grać. Paula korzystając z takiego obrotu spraw zarządziła koncert. Rozsadziła widownię, zgasiła światło, zapaliła reflektor (czyt. latarkę) i usadowiła się ze swoją gitarą "na scenie" :-)
Skoro torcik przeszedł nam koło nosa, a w domu z powodu chorobowego rozgardiaszu brak ciasta, trzeba je szybko zrobić. W takich sytuacja na ratunek przychodzi szybkie i proste miseczkowe ciacho z mikrofali. No to kończymy koncert i zabieramy się do pracy :-)
Pracujemy sobie spokojnie, każdy nad swoja miseczką. No dobra, prawie
każdy, bo ja dyktuję, a Oni robią pod to dyktando :-) Mąż żonie ciasto
przecież może zrobić, no nie? :-) Tak czy siak, nagle dzwonek do drzwi.
A. otwiera, a tam nasz dzisiejszy Szanowny Jubilat ze swoim tortem i
muffinkami!!! I jak tu nie kochać takich Przyjaciół? Tym sposobem
zamiast braku ciasta mieliśmy jego nadmiar :-)
No takie niedziele to ja rozumiem! I pomimo nieustannie pokrzyżowanych planów zaliczamy dzień do baaaaaardzo udanych :-)
PS Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze dla Ciebie M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz