Na majówkę zaplanowaliśmy Kraków. Mąż miał już kilka razy przyjemność
bywać w tym magicznym mieście, nam z Córką - nie było to jeszcze dane.
No i właśnie teraz postanowiliśmy to zmienić. Niestety przestraszyliśmy
się prognoz meteorologicznych. Niesłusznie jak się okazało, ale cóż
stało się - zostaliśmy w Zielonej Górze i żałować nie możemy.
W piątek po drodze na przyjęcie urodzinowe Szwagra odwiedziliśmy imprezę majówkową w Parku Piastowskim organizowaną przez ZOK. To już drugi rok z rzędu i jak coś za rok też chętnie podpiszemy tam listę obecności. Była wata cukrowa, gotowana kukurydza, kwiatki papierowe, skakanie na "dmuchańcach"i kręcenie "kołem fortuny".
2 maja wybraliśmy się z przyjaciółmi na piknik do Parku Mużakowskiego. Był przejazd bryczką, było zwiedzanie, było domowe ciasto drożdżowe od Anny i spacerowanie. Mnóóóóóstwo spacerowania :-) Dotleniliśmy się, zmęczyliśmy i z uśmiechami na twarzy wróciliśmy do domu.
Cały ostatni dzień majówki spędziliśmy na wsi, u Siostry Męża :-) A tam jak zwykle Wujek Piotrek, który szaleje (z wzajemnością oczywiście :-) ) na punkcie Pauli i nie może Jej nie dogadzać. Tym razem dostała swoją własną, prywatną, starannie wyposażoną kuchnię polową :-) Zabawy było co niemiara! A jak dziecko zabawione to mama wystawia twarz do słońca, pije w spokoju herbatkę i zajada ciacho Teściowej, duuuużo ciacha :-)
Nasze majówkowe kadry...
W piątek po drodze na przyjęcie urodzinowe Szwagra odwiedziliśmy imprezę majówkową w Parku Piastowskim organizowaną przez ZOK. To już drugi rok z rzędu i jak coś za rok też chętnie podpiszemy tam listę obecności. Była wata cukrowa, gotowana kukurydza, kwiatki papierowe, skakanie na "dmuchańcach"i kręcenie "kołem fortuny".
2 maja wybraliśmy się z przyjaciółmi na piknik do Parku Mużakowskiego. Był przejazd bryczką, było zwiedzanie, było domowe ciasto drożdżowe od Anny i spacerowanie. Mnóóóóóstwo spacerowania :-) Dotleniliśmy się, zmęczyliśmy i z uśmiechami na twarzy wróciliśmy do domu.
Cały ostatni dzień majówki spędziliśmy na wsi, u Siostry Męża :-) A tam jak zwykle Wujek Piotrek, który szaleje (z wzajemnością oczywiście :-) ) na punkcie Pauli i nie może Jej nie dogadzać. Tym razem dostała swoją własną, prywatną, starannie wyposażoną kuchnię polową :-) Zabawy było co niemiara! A jak dziecko zabawione to mama wystawia twarz do słońca, pije w spokoju herbatkę i zajada ciacho Teściowej, duuuużo ciacha :-)
Nasze majówkowe kadry...
Nie sądzicie, że takie dłuższe (chociażby o jeden dzień) weekendy powinny być co miesiąc? :-)
Uwielbiam Park Mużakowski i kilka razy w roku obowiązkowo tam bywam. A Kraków to już w ogóle- moja wielka miłość! Ostatnio byliśmy tam po ślubie, musimy koniecznie pokazać to miasto Miesiowi :)
OdpowiedzUsuńO Ciotka, dobrze wiedzieć, że żyjesz :-)
Usuń