środa, 27 sierpnia 2014

Ice Bucket Challenge

Ice Bucket Challenge. Pewnie większości z Was akcja jest znana, ale gdyby ktoś nie wiedział "co autor miał na myśli" to pokrótce wyjaśnię.
Pewien amerykański gościu ma kolegę, który choruje na stwardnienie zanikowe boczne. Postanowił w związku z tym pomóc fundacji, która zajmuje się chorymi na to schorzenie ludźmi. Oblał się wiadrem wody i nominował do tego kolejne osoby. Jeżeli podejmą wyzwanie i także obleją się wodą muszą wpłacić na konto fundacji 10 dolarów, jeżeli natomiast "boją się wody" wpłacają stówkę :-) Akcja rozkręciła się na dobre i dotarła także do Europy, Polski, a nawet Zielonej Góry :-) Oblewają się zwykli zjadacze chleba, politycy, piosenkarze, sportowcy itd. Generalnie wszystkie grupy społeczne.
Akcja jak to akcja - ma swoich zwolenników i przeciwników. Zwolennicy najczęściej pomimo oblania się wodą i tak wpłacają stówkę na cele charytatywne. Przeciwnicy zarzucają akcji marnowanie wody i chwalenie się dobroczynnością.
A ja? W której jestem grupie? No cóż trudno to jednoznacznie określić. Ogólnie akcja mi się podoba, ale trudno nie zgodzić się z tym co sądzą o niej przeciwnicy.
Do wczoraj nie musiałam się zastanawiać co zrobiłabym w przypadku nominacji, ale w końcu padła ona i na moją osobę. No cóż... Wyzwanie podjęłam pomimo poczucia marnowania wody i bycia "chwalipiętą". Swój czyn tłumaczę odmówieniem sobie kąpieli w wannie, a wzięciem dzisiaj szybkiego prysznica w ramach wyrównania ilości zużytej przeze mnie wody. Zarzut drugi to pochwała swojej dobroczynności. Okej, tego nie mogę uniknąć. Podjęcie wyznania oznacza wpłatę na rzecz fundacji, więc wiadomo, że to uczyniłam. Nie napiszę jednak jaka kwota widniała na przelewie.
No to do dzieła! Rok temu charytatywnie pływałam w basenie w sukni ślubnej, a w tym roku wylewam na siebie miskę wody :-)





W akcjach przekazywanych sobie dalej jest jak z grą w "głuchy telefon" - zawsze ktoś coś przekręci. W tym przypadku też tak jest. Jak akcja doszła do mnie miała już troszkę inne zasady i ja się dostosowuję do nich i przekazuję w takiej formie dalej.
Szanowne osoby nominowane, oto zasady zabawy.
Podejmujesz wyzwanie - oblewasz się wodą, nagrywasz to i publikujesz w internecie (fb, you tube, blog), wpłacasz na konto wybranej przez siebie fundacji 10 zł. Masz na to 48 godzin.
Nie podejmujesz wyzwania - nie oblewasz się wodą i wpłacasz na konto wybranej przez siebie fundacji 100 zł. Masz na to 48 godzin.
Każdy z nas (jak pomysłodawca akcji) ma w swoim otoczeniu osoby potrzebujące. W związku z tym nie wskazuję na jaki cel macie przekazać swoje pieniądze. Same wiecie to najlepiej.

PS W moim wyzwaniu o wiele bardziej stresowało mnie wystąpienie przed kamerą niż oblanie się wodą :-) Ci co mnie znają wiedzą jak "kocham" wystąpienia publiczne :-)

PS 2 Dziękuję Ci Mężu za pomoc i montaż filmu :-)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Niewakacyjnie...

Wielkie pakowanie i wielka wyprawa (tuż, tuż)  przed nami :-) A do tej pory lato spędzaliśmy w mieście. Nudno? Nie!!! Atrakcji nie brakowało!
Działo się i trudno to wszystko opisać. To były bardzo aktywne wakacje. Pełne wrażeń, zabawy i dziecięcych uśmiechów. Lato rozpieszczało nas w tym roku swoimi smakami i zapachami. Braliśmy z tego całymi garściami.


Cotygodniowe spotkania z Zumbą dzięki Fundacji Lyada i Centrum Tańca i Fitness :-)

Tańce w deszczu :-)

Zabawy plastyczne na balkonie :-)

Wieczory gier planszowych :-)

Basenowe zabawy w ogrodzie Cioci...

...na działce Babci...

...i w Drzonkowie :-)

Poprzedszkolne spotkania z Kuzynką :-)

Spacery w deszczu :-)



Obiecany wakacyjny manikiur :-)

Kolacje na balkonie :-)

Zabawy w Parku Krasnala :-)

Lody, mnóstwo lodów :-)


Robienie lizaka w Krainie Słodkości :-)


Spacery po Bajkowej Zagrodzie :-)

Zajęcia w Letniej Czytelni z Plastysie :-) 




Pichcenie :-)



Deptakowe spacery i koncerty :-)

Domowe zadania zaplanowane na te dwa miesiące nie zostały zrealizowane. No, ale jak: robić porządek w lekach i zdjęciach, decoupagować, wystawiać gratki z chatki na sprzedaż, sprzątać w kuchennych szafkach, jak za oknem przepiękne słońce i lato wzywa do zabawy? Wszystkie zaległości czekały na wakacje to poczekają sobie jeszcze na deszczowe jesienne wieczory. Nie powiem, że te wszystkie rzeczy nie wiszą mi tam gdzieś z tyłu głowy, ale nie żałuję, że tego nie zrobiłam. Na wszystko przyjdzie czas, a teraz był czas na spotkania, uściski i uśmiechy. Kiedyś powiedziałabym, że zmarnowałam całe dwa miesiące na leniuchowanie. Dzisiaj powiem, że wykorzystałam całe dwa miesiące na leniuchowanie :-)

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Powstańczo...

Piątek 1 sierpnia godz. 12:10 po przedszkolu

Ja: Paula, idziemy jeszcze do pasmanterii.
Paula: A po co?
J: Musimy kupić biało-czerwone wstążki.
P: A do czego one nam potrzebne?
J: Pamiętasz, że dzisiaj idziemy z Tatusiem na rowery?
P: Tak.
J: Będzie z nami jechało bardzo dużo ludzi i musimy mieć biało-czerwone wstążeczki i opaski na ręce, bo dzisiaj jest bardzo ważne święto.
P: A jakie?
J: Bo widzisz, 70 lat temu...
P: To dawno, nie?
J: Tak, Córciu, dawno. 70 lat temu do Warszawy...
P: To stolica Polski, mój Tatuś tam czasami pracuje!
J: Zgadza się. 70 lat temu do Warszawy przyszli ludzie, którzy chcieli zburzyć tam budynki, domy, place zabaw. Ludzie, którzy tam mieszkali nie chcieli się na to zgodzić. Wyszli z domów i bronili ich, aby ich nie zniszczono. Byli bardzo odważni i my jesteśmy z nich dumni. Pojedziemy na rowerach wraz z innymi ludźmi, aby im oddać hołd.
P: To byli bohaterowie!!!

I niech mi ktoś powie, że 4-latka nie może być mądrzejsza od niejednego dorosłego. 


                                                           Fot. ZielonaNews





 

Krótkie nagranie przejazdu do zobaczenia tutaj

Powstańczą Masę Krytyczną z okazji 70-tej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego zorganizowało Stowarzyszenie Rowerem Do Przodu